- Otwórz okno dialogowe, slajd numer: 1
- Otwórz okno dialogowe, slajd numer: 2
- Otwórz okno dialogowe, slajd numer: 3
- Otwórz okno dialogowe, slajd numer: 4
- Otwórz okno dialogowe, slajd numer: 5
- Otwórz okno dialogowe, slajd numer: 6
- Otwórz okno dialogowe, slajd numer: 7
- Otwórz okno dialogowe, slajd numer: 8
- Otwórz okno dialogowe, slajd numer: 9
- Otwórz okno dialogowe, slajd numer: 10
- Otwórz okno dialogowe, slajd numer: 6
- Otwórz okno dialogowe, slajd numer: 8
- Otwórz okno dialogowe, slajd numer: 8
Schyłek lata, to zawsze bardzo intensywny czas dla Pracowni Konserwacji i Restauracji Malarstwa Ściennego. W połowie września wraz ze studentami ruszyliśmy w kolejną konserwatorską podróż do świata barokowych fresków Ecksteina, która choć zawsze jest skrupulatnie zaplanowana, to co roku przynosi też trochę niespodzianek. Tym razem również sporo się działo.
Możemy śmiało powiedzieć, że już na dobre rozkręciliśmy się z pracami w północnej nawie bocznej, w której przeprowadziliśmy pomyślnie zabiegi oczyszczania i konsolidacji w scenie „Apoteozy św. Andrzeja”, co nie było taką łatwą i oczywistą sprawą. A dlaczego? Głównie ze względu na wyjątkowo duży zakres konsolidacji tynków, a także dylematy powstałe w trakcie usuwania przemalowań. W południowej części kościoła również nie było łatwo. Tam przy scenie adoracji Matki Bożej Różańcowej konieczne było zakończenie zabiegów konsolidujących, a także
przygotowanie malowidła do pierwszych retuszy, które miały powstać już na początku października. Do tego nie można zapomnieć o wykonaniu pokaźnych rozmiarów łaty,
przy której niejeden tynkarz mógłby się poddać. Pomyślicie może, że duża presja, ograniczony czas, a także spora ilość pracy i nowych zabiegów przy jedenastu przyszłych konserwatorach o niewielkim doświadczeniu, to doskonała receptura na
małą katastrofę. Otóż nic bardziej mylnego! Tegoroczna ekipa studentów podeszła do sprawy bardzo profesjonalnie i dali sobie radę ze wszystkim. Udowodnili, że nie straszna im wysokość, załamania pogody, a także duża ilość pracy. Zaangażowanie,
z jakim wykonywali przydzielone zabiegi, zasługuje na szczególne uznanie, a takiej atmosfery na praktykach życzymy sobie co roku!
Po praktykach przyszedł czas na zajęcia V roku i tu również atmosfera była przednia, choć chwilami miny rzedły, gdy przychodził czas korekty, kropki nie miały ochoty układać się tak, jak powinny lub farba czasami płatała figle, zmieniając
odcień. Mimo wszystko udało się zakończyć pracę przy „Apoteozie św. Błażeja”, na czym najbardziej nam zależało.
Kiedy myśleliśmy, że już nic więcej nie zaskoczy nas w tym roku, przyszedł czas na dodatkowe niespodzianki tego wyjazdu. Pierwszą z nich było uzyskanie dostępu do archiwalnego materiału zdjęciowego, który pomógł nam uzupełnić lukę w
historii malowideł od połowy XX wieku do końca lat 70. Pod koniec naszego wyjazdu odwiedził nas także niespodziewanie reporter Kuriera Mazowieckiego, któremu w wielkim skrócie opowiedzieliśmy o prowadzonych pracach. I wiecie co? To nadal nie koniec! W ostatnim tygodniu wyjazdu mieliśmy jeszcze jedną wizytę, której przebieg, póki co zachowamy w tajemnicy, ale być może w przyszłym roku powiemy o niej nieco więcej…
Pozostawiając szanownych czytelników z małym niedosytem, pozwolę sobie zakończyć tegoroczną relację z zajęć sparafrazowaniem słów jednego z wielkich pisarzy: koniec i bomba, kto jeszcze nie był w Krasnem, ten trąba!
Relacja w TV
Ps. Kto jeszcze nie widział krótkiej relacji z naszych działań w Kurierze
Mazowieckim, może kliknąć w poniższy link.